Heavy Metal Pages

Publikacja: 01 maj 2003
Wywiadu udzielał: P.KOZIERADZKI

Zaiste pokręcone są ścieżki rozwoju co poniektórych muzyków. Długa była droga perkusisty Piotra "Mittloff'a" Kozieradzkiego od brutalnego, death metalu jaki tworzył wraz z zespołem Hate, do wyrafinowanego prog-art-rocka, jaki tworzy dzisiaj w zespole Riverside. Mam zaszczyt zaprezentować rzadko u nas goszczący, przynajmniej w rubryce z wywiadami gatunek metalu, a zarazem pewien ewenement, na lekko mówiąc nudnawej polskiej scenie progresywno - metalowej.

Witaj. Jak to jest, że death metalowy muzyk w pewnym momencie stwierdza, iż koniec z death metalem i zaczyna grać prog-rocka?
Nie jestem pewien czy to był jeden moment. Takiej muzyki słucham już od ładnych 20 lat. Marillion poznałem nawet wcześniej niż metal, tak więc nie jest tak, że w pewnym momencie rzuciłem death metal i zacząłem grać rocka progresywnego. Tak to może wyglądać jeżeli ktoś mnie nie zna. Ja nie chwaliłem się fascynacją progrockiem, bo nikogo z mojej dawnej kapeli on nie interesował. Dla wszystkich innych liczył się death metal, zaś to czego słucham było ważne tylko dla mnie.

Tak więc jeżeli ktoś pokazałby ci, dajmy na to w 1989, nagrania Riverside, to byś się nie zdziwił?
Zdziwiłbym się bo gram inaczej jako perkusista, ale odnośnie samego zespołu ? Chyba nie. Decyzja dojrzewała od ładnych paru lat, a to że akurat się z Grudniem spotkaliśmy to sprawa szczęścia. Wszystkiemu jest winien wspomniany Marillion. Przypadkiem usłyszał ich składankę u mnie w samochodzie. Od słowa do słowa i się zaczeło. Postanowiliśmy zrobić zespół. to było jeszcze jak grałem w Hate i Domain. Po chwili rozwiązałem problemy i byłem wolny, więc można było zacząć.

Czy zmęczenie death metalem było przyczyną odejścia z Hate, czy też były inne, tajemnicze przyczyny?
Ha, Tajemnicze przyczyny. Nie. Prawdę mówiąc już miałem dosyć. Mam 33 lata i jestem zmęczony już tą muzą. Nie uważam żeby się rozwijała na tyle, aby można było coś w niej nowego powiedzieć. Można nagrywać lepiej brzmiące, ale nie lepsze muzycznie płyty. Jest kilka grup które grają coś dobrego. Podoba mi się ostatnia nowość - Nile, ale to jest kropla w morzu tego co się wypuszcza na rynek. Posłuchaj tego co wychodzi na nasz rynek. Wszystkie płyty są przełomowe, epokowe lub naj w ich karierze. Tak prawdę mówiąc większość to gówno, którego nie daje się słuchać. W Polsce jest trochę lepiej, ale nie dużo.

Przejdźmy do zespołu. Jaką przeszłość muzyczną mają pozostali członkowie Riverside?
Piotr "Grudzień" Grudziński gra w Unnamed, Jacek Melnicki w Cedamus. Mariusz Duda grał w zespole progrockowym Xanadu.

Czy nazwa zespołu niesie jakieś ukryte przesłanie?
Nie, prawdę mówiąc wybieraliśmy ją 10 minut. Była inna, zaprezentowana przeze mnie, trochę ją zmieniliśmy i powstało Riverside.

Powiedziałeś kiedyś, jeszcze za czasów Hate, że nie grasz solówek. Mimo zachęty publiki na koncertach Riverside również nie "solujesz". Czy ten stan rzeczy zmieni się w najbliższej przyszłości?
Nie zmieni się. Uważam, że nie jestem tak dobrym perkusistą żeby grać solówki. To trudniejsza rzecz niż standardowe utwory. Trzeba siąść na spokojnie i napisać solówkę, żeby to miało ręce i nogi. Napierdalanie bez sensu, aby szybciej i aby więcej dźwięków to jest jednak bzdura. Solówkę to ja mogę w tej chwili zagrać, ale nie będę z niej zadowolony. Jak będę zadowolony to zagram. To jeszcze przyszłość. Może nie taka odległa, ale jednak przyszłość.

Jest to dość skromne podejście.?
Po prostu jak się gra solo to trzeba je umieć grać, a większość nie umie nie pomijając metalowców. Widziałem kilku metalowców którzy grali solówki. Nie było to wspaniałe doświadczenie. tylko ze starszych kapel są w stanie zagrać coś ciekawego. Widziałem raz na kasecie solo Sandowala z Morbid Angel. Sorry ale z całym szacunkiem do niego, nie powinien tego robić. Solówka opierała się na tempach i obłędnych dwóch stopach. To trochą za mało jak na solo. Nie chce grać takich pierdół. To nie jest solo tylko kawałek perkusji z jednego z utworów.

W twojej grze słychać fascynację siłowym, deathowym graniem. Co ty na to?
To chyba nie fascynacja deathowym graniem. Po prostu przez kilkanaście lat grałem death metal i w rękach mi zostało to, że mocno uderzam. Nie zmienię już tego. Zawsze tak będę grał, choć są fragmenty gdzie nie gram jak metalowiec. Jest ich sporo.

W prog-rocku rzadko gra się w ten sposób.
Dlatego ludzie zauważają, że ja tam gram. To jest fajne i miłe. Staram się nie kopiować nikogo i mieć swój styl. Jest to bardzo trudne, ale staram się.

W utworze Loosing Heart słyszę 2 gitary, zaś gitarzystę macie jednego. Jak zamierzacie rozwiązać ten problem w przyszłości, na koncertach ?
Jakby się tak przysłuchać to w większości numerów są 2 gitary, nawet trzy. Najważniejsza jest jednak płyta. Koncerty też i choć są one bardzo zbliżone do tego co gramy w studio, to nie wszystkie upiększenia i dogrywki da się odtworzyć na koncercie. Żaden zespół tego nie potrafi. Chyba, że Pink Floyd gdzie jest 20 ludzi, choć płytę nagrywa trzech. Jeszcze tacy nie jesteśmy ha!

Czy macie jakieś wzorce muzyczne, nie koniecznie chodzi tu o zespoły ale o muzyków, mistrzów?
Ho Ho dużo. Mariusz uwielbia Petera Gabriela, z którego czerpie bardzo dużo. Podobnie cały zespół, prócz Jacka, bo on innej muzy słucha. Grudzień lubi Pain of Salvation, lubi gitarzystę Petrucciego, ale chyba każdy progmetalowy muzyk ich uwielbia, ja też

Tak więc dla ciebie wzorem będzie Portnoy?
Nie. Portnoy gra zajebiście, ale ja lubię inne granie. Cały czas lubię Lombardo. To jest jednak dla mnie mistrz świata. Stary bębniarz Porcupine Tree był bardzo dobry i miał strasznego czuja, ten nowy jest trochę gorszy. Jest masę perkusistów, których lubię i szanuję. Ta strona jest za mała aby ich wszystkich wymieniać. Przykład? Proszę bardzo: Dave Lombardo, Pete Sandowal, Ian Paice, Simon Philips, Maitland z Porcupine Tree i wielu innych.

Dobrze, że poruszyłeś tą nazwę bo wasza muzyka często porównywana jest do tego zespołu.
Nie wiem prawdę mówiąc przez co. Powiem ci szczerze, że różni ludzie różne rzeczy słyszą w naszej muzyce. To bardzo dobrze. Nikt nie mówi, tak jak w przypadku Hate każdy głuchy mówił, że to jest polski Deicide z Legiona. Dobrze, że tak nie jest. Znaczy to, że nie jesteśmy żadną kopią. Ty mówisz, że to jest Porcupine Tree. Znam takich co mówią, że to Tool. Wczoraj dostałem wiadomość, że słychać u nas Petera Gabriela. Jeżeli porównywano by nas do jednego zespołu, znaczyłoby to, że coś jest nie tak. Każdy znajduje tu coś swojego. Moze mamy swój styl? Było by wspaniale grac o takiej kapeli o której się tak mówi.

Może to dziwne, ale ja w kawałku Reality Dream doszukałem się wpływu zespołu Pan-Thy-Monium.
Ha! Ja wiem o co chodzi. To taki delikatny akcent. To był pomysł Jacka. On uwielbia PTM. Ja lubię jedną płytę - "Dawn of Dreams", ale ten motyw nawet nie jest z tej płyty. Z "Khaooohs". Nie było to do końca zamierzone. Po prostu tak wyszło. Nic zdrożnego.

Zostawmy już inspiracje. Wasza twórczość ma charakter relaksacyjny. Czy w wprowadzicie do muzyki więcej niepokoju, elementów symfonicznych?
....Nie sądzę. Elementy symfoniczne to straszny problem z koncertami. Jacek ma tylko dwie ręce i może jednocześnie grać tylko na dwóch klawiszach. To byłoby zamieszanie. To co gramy teraz najbardziej nam odpowiada. Jest miłe dla ucha, ale jednocześnie nie jest proste. Będziemy podążali w kierunku prog-art-rocka. Trochę metalu musi być bo nie można całkowicie odpuścić. Ostre granie też powinno być, chociażby dlatego aby był kontrast i trochę więcej energii.

No właśnie. Jak mocne jest wasze, jako muzyków, przywiązanie do metalu.
To musi być wypośrodkowane. To nie jest stricte metalowy zespół i nigdy nie będzie, choć gramy czasami ostre numery. W niektórych są bardzo ostre końcówki czy riffy. W nowych kawałkach jest również trochę metalu ale generalnie wszystko ma być wypośrodkowane. Tak jak mówiłem nie jest to zespół metalowy.

We fragmencie "Loosing Heart" znalazły się przesterowane, nowoczesne wokale, co mnie niepokoi....
Ha ha Nieee. To był mały eksperyment. Próbowaliśmy wywrzeć bardzo mocne wrażenie. Wzmóc dynamikę utworu. Nie tylko gitarą. Zazwyczaj wszyscy grają tak, że jak ma być moment dynamiczny to uderzają gitary. Bzdura, niekoniecznie! Można to zrobić wokalem, można efektami i innym brzmieniem wokalu. Tym razem zrobiliśmy to wokalem jednak nie jesteśmy children of the Korn. Ha ha. Chłopaki nie mają spodni z krokiem przy kolanach i nie "garbią" się na koncertach. Nigdy nie będziemy tak grali. To tylko produkcja i przypadek, że tak to ludzie odbierają.

To cieszy. Co powiesz o tekstach Riverside?
To jest opowieść o kolesiu mającym rozterkę. Człowiek chce być sam, ale mu z tym źle. Chce wypośrodkować między samotnością, a współżyciem z innymi ludźmi, z dziewczyną z którą chce być, ale zarazem nie chce. Nie jest to jakaś romantyczna opowieść, ale przekrój ładnych paru lat życia tego człowieka, w czasie których on wali drugi, ląduje w psychiatryku.... Te 5 numerów które znajdują się na promo jest wyrwanych z kontekstu. Na płycie będzie 10 lub 11 numerów i wtedy okaże się ona spójnym konceptem, jako że do całej płyty dołączone będzie 20 stronicowe opowiadanie.

Plany?
Kończymy nagrywać płytę. Rozsądnie ja wydać. Porozumieć się do końca odnośnie wydania płyty w Polsce i poza krajem. Będzie dużo koncertów. Chcę zorganizować trasę po wydaniu płyty. Wszystko to jednak przyszłość więc porozmawiamy po wydaniu płyty. (Jak obiecałem, tak będzie)

Ostatnie słowo
Pozdrawiam wszystkich heavy metal pagersów. Zapraszam na koncerty i do wysłuchania naszych utworów.